Dobrze sprawdzone patenty, czyli połączenie instrumentów akustycznych i elektroniki, ale efekt niecodzienny.
Roger Döring (ur. w 1961 r.) to muzyk i aktor, który intensywnie tworzy od początku lat 80. Członek niemieckiego duetu Dictaphone. Wraz z Rudu Moserem (Einstürzende Neubauten) utworzyli projekt Orchestra Obscure. Współpracował też z japońskim gitarzystą i kompozytorem Takeshi Nishimoto. Obecnie swoją uwagę Döring skierował w stronę wspólnych działań z polsko-duńsko-islandzkim artystą multimedialnym Konradem Korabiewskim (ur. w 1978 r.) szukającym w swoich pracach nowych możliwości wykrywania, wyrażania i przenoszenia poglądów filozoficznych do świata sztuki. Korabiewski jest założycielem, a obecnie dyrektorem Skálar – Centrum Sztuki Dźwięku i Muzyki Eksperymentalnej w Islandii.
Album „Komplex” powstawał na przestrzeni ostatnich dwóch lat w Seyðisfjörður (Islandia) i Berlinie. Döring (saksofon barytonowy, tenorowy i klarnet) i Korabiewski (elektronika) wyszukiwali odpowiednich miejsc pod względem akustyki, w których mogliby zarejestrować swój materiał. Jak się okazało, mieszkanie Döringa w Berlinie i opuszczona fabryka przetwórstwa rybnego we wschodniej Islandii rezonują w wyjątkowy sposób, gdzie też dokonano nagrań.
Czarną płytę wypełniło osiem kompozycji, których niespieszne tempo pozwala odkryć istotę przekazu obu artystów (tytuły utworów również to podkreślają), czyli aspekt przemijalności twórczego życia. Muzycy zderzają ze sobą warstwę akustyczną i elektroniczną. Niby nic nowego, a jednak magnetyzm i hipnotyczny trans, jaki mamy na „Komplex”, nie pozwala przejść obojętnie obok tego wydawnictwa. „Kremmenerstraße” i „Seelischer konflikt” to znakomity wstęp zbudowany na partiach barytonowego saksofonu, a fantastyczny „Flucht” (niemal ambientowy) zachwyci fanów Colina Stetsona, choć chciałoby się, aby Kanadyjczyk nagrał coś tak minimalistycznego, jak to nagranie duetu. W „Hof” nakładane na siebie dźwięki saksofonu tenorowego oraz sonorystyczna, delikatna elektronika Korabiewskiego prowadzą nas do pięknego klarnetowego fragmentu „Wenn es gehen will laß es gehenn”. Z kolei „Aber langsam gehe ich meinen weg – langsam” zaskakuje swoją zadziornością uzyskaną przez brzmienie dyktafonu. Medytacyjna końcówka w postaci „Wohin des weges, wandersmann?” i „Zeit heilt alle wunden” utwierdza mnie w przekonaniu, że obcuję z niezwykle ciekawym albumem i liczę na więcej w przyszłości.
Płyta „Komplex” mogłaby być ścieżką dźwiękową do jakiegoś dokumentu Wernera Herzoga, lecz póki co istnieje jako autonomiczne dzieło pełne osobistego uroku. Ciężko jest się oderwać od tego winyla, mam nadzieję, że i was on zachwyci.
15.05.2015 | Gruenrekorder
Strona Konrada Korabiewskiego »Strona Gruenrekorder »Profil na Facebooku »